Witam. Mam na imię Beata. Chciałabym opowiedzieć moją historię.
W dzisiejszych czasach ciągle są tematy o których nie chcemy mówić, jednym z takich tematów jest aborcja. Ja postanowiłam opowiedzieć moją historię, gdyż uważam, że taki list przeczytany przeze mnie w momencie gdy ja tego potrzebowałam może uchroniłby mnie od aborcji.
Zaraz po studiach wyjechałam do Londynu. Tam też w jednym zakładzie, w którym pracowałam poznałam chłopaka z którym moje dalsze losy będą powiązane. Na początku broniłam się przed tą znajomością. Jednak po pewnym okresie czasu zaczęłam się z nim spotykać. Do tej pory nie wiem jak to się stało. On był moim szefem, był innej wiary i na dodatek był żonaty. Spotykaliśmy się parę miesięcy i wtedy byłam szczęśliwa, czułam, że jest ktoś komu zależy na mnie, czułam się przy nim bezpieczna. W grudniu zdecydowałam się jednak, że wracam do Polski. Przyjechałam i myślałam, że już zostanę. Jednak stało się inaczej. Codzienne telefony, emaile . Poczułam, że tęsknie za nim. Pojechałam do niego na weekend. Potem nie minęło dużo czasu i znowu byłam w Londynie. Czasami zastanawiałam się czy ten związek ma sens. Nadal się z nim spotykałam. Zaszłam w ciąże. Nie wiedziałam jak mu o tym powiedzieć. Teraz wiem byliśmy zaskoczeni, nieprzemyślana decyzja i strata dziecka. Teraz wiem jak to boli. On gdy się dowiedział był zaskoczony, mówił, że nie jesteśmy na to gotowi i zaproponował aborcję. Mogłam tego uniknąć, wiem, ale ja chyba tak naprawdę nie zdawałam sobie całkowicie sprawy z tego co robię, byłam za słaba, bałam się panicznie mojej rodziny.
Może gdybym coś na ten temat wiedziała więcej, gdybym powiedziała komuś, nie doszłoby do tego- ale ja się panicznie bałam.
Parę miesięcy po aborcji żyłam jakby nie docierało do mnie to co się stało. Pracowałam, chodziłam na imprezy, spotykałam się nadal z Nim. Poznawałam nowych ludzi, nowych chłopaków, zaczęłam coraz bardziej Go okłamywać. Szukałam czegoś, sama nie wiem czego. Z jednej strony spotykałam się z innymi, z drugiej nie umiałam z Nim skończyć tej znajomości. Moje znajomości z innymi chłopakami nie trwały długo, mój związek z Nim także nie był taki jak miał być.
Jednego dnia coś we mnie pękło. Zaczęłam okropnie płakać. Zadzwoniłam po Niego. Gdy przyjechał zapytałam się tylko: dlaczego? Jego wyjaśnienia nie docierały do mnie, jego dodatkowym argumentem było, że nie był pewny czy to Jego dziecko. Ale ja byłam pewna, że tak . Okłamywałam Go, ale tego byłam pewna to było Jego dziecko. Od tego dnia moje życie legło w gruzach. Nie było chyba dnia żebym nie płakała. Wstawałam ,bo musiałam iść do pracy, gdy miałam wolne mogłam czasami przeleżeć pół dnia bezczynnie. Nic mnie nie cieszyło, moim jedynym ukojeniem był płacz. Gdy dochodziło do naszego spotkania, prawie zawsze kończyło się kłótnią i płaczem. Nie mogłam zrozumieć dlaczego się tak stało. Nic już nie było takie jak dawniej. Myślałam, że zwariuję. Nie miałam ochoty żyć.
Pewnego razu poznałam przez Internet dziewczynę, pojechałam do niej i poszłyśmy razem do księdza, próbowałam się wyspowiadać. Moje poczucie winy było za duże, nie mogłam się z tym pogodzić, myślami coraz częściej byłam u Pana Boga, coraz częściej próbowałam z nim rozmawiać i przepraszać Go za te wszystkie rzeczy co zrobiłam. Nie byłam w pełni jednak gotowa.
Ten chłopak, pewnego dnia powiedział mi, że teraz wie, że to była zła decyzja i przeprasza mnie za to, że mnie zranił. Powiedział też, że mnie zawsze będzie kochał i podziękował mi ,że otworzyłam mu oczy, gdyż dzięki mnie znowu zaczął wierzyć w Boga.
Widziałam jak się zmienia. Stał się spokojniejszy, przestał pić alkohol, staraliśmy się więcej rozmawiać, chociaż nie zawsze to wychodziło. Ja też powiedziałam mu, że Go okłamywałam, ale to było JEGO DZIECKO. Wydaje mi się ,że powoli zaczęliśmy przyjmować do wiadomości to co się stało.
Teraz jestem w Polsce. Zamierzam zostać tutaj. Jeśli chodzi o Tego chłopaka to dzwonił do mnie, ja jednak powiedziałam mu, że nie jestem pewna czy to ma sens. Wysłałam mu ostatnio sms-a, gdyż było mi bardzo smutno z zapytaniem co u Niego słychać.
Chciałabym się z Nim jeszcze raz spotkać i porozmawiać. Na dzień dzisiejszy nie sądzę, żebyśmy byli razem. On jest wyznawcą innej religii, cieszę się, że powraca powoli do Pana Boga i może powróci też do swojej rodziny. Czasami nadal czuje żal, złość, ale jest to bardziej złość na samą siebie. Wybaczyłam Mu, gorzej będzie z wybaczeniem samej sobie. Czasami, gdy jest mi smutno jestem zła na cały świat, ale chcę zmienić moje życie. Mam dużo jeszcze do zrobienia, dużo do przemyślenia. Moja rodzina o niczym nie wie, muszę się z tym sama uporać, nie chce nikogo więcej martwić. Mam nadzieję, że z pomocą Pana Boga będzie lepiej. Modlę się, że przyjdzie taki dzień w którym odważę się pójść do spowiedzi i przyjmę do mojego serca Pana Jezusa. Postaram się, żeby to nastąpiło jak najszybciej. Wiem, że nie będzie łatwo, ale chcę wrócić do Pana Boga. Moją nadzieją jest to, że kiedyś Pan Bóg pozwoli mi spotkać moją córeczkę Kasię.
Pisząc ten list mam nadzieję, że pomoże on w zrozumieniu, że o aborcji trzeba mówić. Trzeba mówić o jej skutkach i o konsekwencjach. Wiele dziewczyn, gdyby wiedziało z czym ona się wiąże, nie zdecydowałoby się na nią. Żałuję bardzo tego, że dokonałam aborcji, bo to jest zabicie dziecka i nic tego nie zmieni. Jeśli ktoś potrzebuje pomocy i chce porozmawiać, jestem zawsze gotowa. Mówienie o aborcji może ocalić życie.
Pozdrawiam
Beata
Od Redakcji:
Jeśli ktoś chciałby skontaktować się z Beatą, lub opowiedzieć swoją historię prosimy pisać na adres: doscmilczenia (małpa)tlen.pl
1 komentarz:
Trcohe mnie poruczyly te ostatnie slowa.Ale dziewczyno co ty zrobilas?Moglas zatrzymac to dziecko, Kochana wiem jak sie czujesz ale na serio? Moglas mu wytlumaczyc ze chcesz to dziecko albo moglas poczytac na internecie albo chociaz spytac sie lekarza co to jest aborcja a nie podejmowac taka pochona decyzje. Wiem oczywiscie bylo ci ciezko nikomu nie jest latwo jak sie jest w ciazy ale to jednak czlowiek ma prawdo zyc nie wazna jaka sytuacja.Moze nie byl gotowy ale ja wiem ze ty naprawde nie chcialas tego robic.Moglas nosic ten skarb od boga pod sercem bardzo mi przykro szanuje cie i szanuje kasie mam nadzieje ze ja to tak nie zabolalo jak ciebie. A ten twoj kochanek niech nie robi takich bledow bo bedzie wiecej kobiet ktore w koncu popleni to samo co ty zrobilas przez jedna glupote.
Prześlij komentarz