Psychiatra prof.Philip Ney powiedział: "Z moich klinicznych i badawczych obserwacji, wywnioskowałem, że przerwanie ciąży jest najgłębiej krzywdzącą traumą, która nie powinna wydarzyć się żadnemu człowiekowi."
Syndrom poaborcyjny.
Autor: Pete Randall
Psycholog
The University of Hull
Social Policy and Professional Studies
W mojej pracy spotykam się z bólem i smutkiem. Przychodzą do mnie ludzie pełni bólu i żalu. Przekraczają próg moich drzwi z nadzieją, że im pomogę. W większości przypadków pomagam im w zaakceptowaniu ich cierpienia. Nie mogę jednak przejąć ich bólu. Jest to konieczna ochrona przed wypaleniem zawodowym. Ale czasami i ta bariera upada, pozostawiając mnie dotkniętym cierpieniem innych.
Trzy letnie dziecko, które bawiło się radośnie po raz ostatni w swoim życiu wtyczką elektryczną; rodzice, którzy patrzyli jak choroba mózgu zabiera ich córeczkę, kawałek po kawałku. Najpierw jej żywiołowy charakter, później wzrok, a na końcu życie. Dziecko potrącone przez kierowcę, który uciekł z miejsca wypadku, a które umarło znacznie później, po tym jak jego rodzice zaczynali mieć nadzieję.
Strata dziecka jest jedną z największych strat, przewijającą się latami przez życie całej rodziny, rzucając cień na każdą pogodną okazję. Wszyscy możemy współczuć, rozumiemy to zjawisko. Wszyscy gotowi jesteśmy wyciągnąć pomocną dłoń, do tych, którzy cierpią.
Jest jeszcze jeden rodzaj tragedii, który pokonuje bariery mojej obojętności. To także ból utraty, jednakże mało kto współczuje tym, którzy przez niego przechodzą.
Mówię tutaj o następstwie aborcji, o bólu, który odczuwany jest przez wiele kobiet przez tygodnie, miesiące po doświadczeniu aborcji - bólu, który może trwać przez całe życie.
Uczucia i ból kobiety o imieniu Cara rzuciły cień na życie jej całej rodziny, nawet wtedy kiedy urodziła dzieci. Cara zaszła w ciążę w wieku szesnastu lat i wiedziała, że jej religijnym rodzicom nie spodoba się to. "Nie chciałam współżyć, ale on zmusił mnie. Nie zgwałcił mnie, ale był dużo starszy i wywierał na mnie ogromną presję. Zapłacił za aborcję, ale po całym wydarzeniu odszedł bez słowa."
Cara była uwolniona od ogromnego problemu jakim była ciąża, szła dalej przez życie utrzymując w tajemnicy całe zdarzenie. Dopiero po jakimś czasie jej stosunek do aborcji zmienił się.
"Zaczęłam czuć pewną dezorientację, znalezienie jej źródła kosztowało mnie wiele wysiłku. Skończyłam na tłumionej w alkoholu żałobie po dziecku które zamordowałam.”
Ten artykuł nie jest poświęcony rozważaniu za i przeciw aborcji. Jest on poświęcony ofiarom aborcji. Większość z nas na wzmiankę o ofiarach aborcji, ma na myśli tylko dzieci, którym nie dane było się narodzić. Tak naprawdę pogląd ten jest bardzo wąski - ofiarami mogą być także: matka, ojciec, przyszli dziadkowie, a czasami nawet bracia i siostry. Cara była ofiarą- młodą, naiwną, wystraszoną i bez żadnego wsparcia. Dlatego też poddała się procesowi, który rozwiązał jej problemy, ale tylko na krótki czas, który to proces pozostawił ją z poczuciem winy na całe życie.
Członkini Brytyjskich Ofiar Aborcji (British Victims of Abortion), Grace Kircham pisze o matkach nienarodzonych dzieci: „Muszą one wmówić sobie, iż podejmują krok właściwy zarówno dla nich jak i dla ich dziecka. Wiele kobiet przechodzi później przez etap samozniszczenia. Myślą: jak mogę być warta czegokolwiek jeśli zabiłam własne dziecko?”
Jeśli te uczucia nagromadzą się, może to prowadzić do nowych problemów i załamania nerwowego. Na szczęście coraz częściej wzrasta świadomość, iż są one ofiarami efektów aborcji. Cierpienie to nazywamy syndromem poaborcyjnym (PAS).
Syndrom ten został dokładnie zdefiniowany przez dwóch amerykańskich naukowców, Ann Speckland i Vincent Rue. Pomimo niedowierzań lekarzy znalazł on swoją drogę do podręczników diagnoz chorób psychicznych.
Vincent Rue mówi o aborcji, która powoduje natychmiastową pustkę, charakteryzującą się sprzecznymi uczuciami, próżnią oraz chaosem. Razem z dzieckiem umiera także część rodzica- mężczyzny lub kobiety, bogatego lub też i nie, niepełnoletniego lub dorosłego. Aborcja nie jest tylko zakończeniem ciąży. Jest to pewnego rodzaju amputacja osobista i wewnątrzzwiązkowa. Rodzice pozostaną zawsze rodzicami, nawet umarłego dziecka.
Może dlatego Cara powiedziała mi, że zawsze i wszędzie będzie nosić w sobie to nienarodzone dziecko, nawet wtedy kiedy na świecie pojawiła się dwójka jej dzieci. Każda pogodna sytuacja rodzinna połączona jest ze smutkiem. Cara mówi: „ W każde Święta Bożego Narodzenia, w każde przyjęcie urodzinowe, które obchodzimy wspólnie, czuję, że kogoś brakuje, kogoś kto powinien tu być."
Syndrom poaborcyjny (PAS) nie jest trudny do zauważenia, kiedy kobieta zaczyna mówić o swoich odczuciach. Dlatego występuje podwójna tragedia w momencie przypominania sobie aborcji. Tragedią nie jest to, iż matka sama musiała przejść przez ten proces, ale także iż nie miała ona fachowej pomocy, którą odkryć mogła jedynie przez przypadek. Pewnie dlatego sytuacja Cary tak bardzo mnie zasmuciła. Miała ona bowiem wszystkie typowe objawy, tak łatwo dostrzegalne.
Na początku, Cara doświadczała dezorientacji, zagubienia, które jest bardzo częstym objawem nawet w miesiące po przebytej aborcji. Krok po kroku zaczynała ona przeżywać na nowo swoje doświadczenie, jej myśli, a nawet i czasami sny powracały do aborcji. Zauważyła że unikała wszelkich programów, artykułów i konwersacji na ten temat. Nie mogła sobie z tym poradzić. Data aborcji, a także prawdopodobna data urodzin dziecka, były trudnymi do przejścia dniami. Wciąż są, nawet w 15 lat po.
Za każdym razem kiedy te uczucia budziły się w niej, Cara próbowała im zaprzeczyć. Przeszła długą drogę wmawiania sobie, że uczucia te nie mają nic wspólnego z aborcją, ale z faktem opuszczenia jej przez ojca dziecka. Razem z zaprzeczeniem w jej życie wkroczyła izolacja od przyjaciół i zwykłych spotkań towarzyskich. Zauważyła, że uczyniła się samotnikiem, a jej życie towarzyskie jest udawane.
Z biegiem czasu zaczęły się pojawiać inne symptomy takie jak bezsenność, anoreksja, a także nadużywanie alkoholu. Dopiero wtedy zaczęła akceptować powód jej prawdziwego stanu.
Vincent Rue wiąże ten syndrom z Potraumatycznym Zaburzeniem Stresowym, który znany jest psychiatrom jako długoterminowa reakcja z powodu ciężkiej traumy, doświadczanej wiele lat po wydarzeniu, które ją wywołało. Na nieszczęście zrozumienie tego zaburzenia zajęło lekarzom ponad 12 lat, podczas których wielu weteranów wojny w Wietnamie cierpiało bardzo, bez jakiejkolwiek pomocy.
Rue szacuje iż w samej Ameryce około 10 milionów kobiet doświadczyło aborcji w ciągu ostatnich 15 lat. Badania przeprowadzone przez niego ukazują, iż od 2 do 6 milionów z nich cierpi, bądź ten jest w zagrożeniu syndromu poaborcyjnego (PAS). Ryzyko to zwiększa się z każdym innym traumatycznym zdarzeniem, które może się wydarzyć po aborcji. Ważnym faktorem dla młodych dziewcząt jest też ilość i jakość pomocy jaką otrzymają.
Ofiary syndromu poaborcyjnego potrzebują wsparcia, a często także leczenia. Nie jest to jedynie akceptacja własnego nienarodzonego dziecka, jest to także uświadomienie sobie własnego udziału w tej stracie, a także winy, która się z tym wiąże. Dla Cary własne mniemanie o sobie musiało być na nowo odbudowane, a także cały wachlarz uczuć i emocji musiał być uporządkowany.
Z mojego własnego doświadczenia wynika, iż na świecie żyją miliony kobiet, które czują się podobnie jak Cara. Trzeba im powiedzieć że nie są same z ich cierpieniem. Prowadzenie je przez cały okres uzdrowienia jest wielkim wyzwaniem dla profesjonalistów, a także społeczeństwa. Aborcja – czy sprawiedliwa czy nie zawsze jest dostępna. Upewnijmy się, że jej ofiary mogą otrzymać pomoc.
Artykuł opublikowany za pozwoleniem organizacji British Victims of Abortion and BVA Foundation, tłumaczyła Caroline.