piątek, 9 stycznia 2009

Należy kochać ich oboje !


Poniżej przedstawiam fragment książki Johna Willke "Why can't we love them both"

Rozdział Pierwszy

Sytuacja w Stanach Zjednoczonych w dwie i pół dekady po zalegalizowaniu aborcji w całym kraju, wydaje się bez wyjścia. Sytuacja Kanady, gdzie aborcja była dozwolona już cztery lata wcześniej (teraz na życzenie) też nie jest dużo inna. Jedyną pewną rzeczą jest to, że problem aborcji nigdy nie zniknie.
Kolejną oczywistą rzeczą jest to, że dwie strony konfliktu są ze sobą kompletnie poróżnione. Wydaje się, iż nie ma tu miejsca na kompromis, na złoty środek. Jednakże kiedy zanurzymy się w głębię problemu, nie trudno dostrzec, że w tej sytuacji nie ma kompromisów. Albo przyjmiemy, że życie zaczyna się w momencie zapłodnienia, albo nie. Ten poczęty człowiek ma dwie opcje: może mu być dane rozwijać się dalej, albo może zostać zabity jeśli taka jest wola matki. Oczywistym jest, iż ten mały człowiek nie może być nieczłowiekiem w pewnym momencie, by później stać się człowiekiem po przekroczeniu pewnej granicy. Albo jest on człowiekiem, albo nim nie jest. Fakt tak prosty jak istnienie życia i śmierci. Nie ma środka, nie ma kompromisu.

Kompromis?

Zwolennicy aborcji, którzy lubią nazywać się zwolennikami wyboru (pro-choice) nie chcą dać za wygraną pod żadnym pozorem. Czy będą oni zdolni poprzeć prawo pozwalające dokonywać aborcji w trzecim trymestrze ciąży w związku z wyborem płci, tak aby utrzymać swoja ekstremalną pozycję? Nie! Zwalczali oni, każdą taka próbę.

Czy którykolwiek prawdziwy zwolennik życia, jeśli miałby wybór, pozwoliłby na aborcję, w przypadku gdy ciąża jest wynikiem gwałtu czy kazirodztwa, albo kiedy dziecko jest upośledzone? Nie, mogą oni być zmuszeni do politycznego kompromisu jako tymczasowe wyjście. Ale etycznie rzecz biorąc, żaden prawdziwy zwolennik życia nie zgodziłby się na coś takiego. Wydaje się tutaj, że kompromis nie istnieje. Z drugiej strony, ludzie dobrej woli muszą ciągle poddawać się takim politycznym kompromisom, aby dążyć do wygranej.


Ostateczny cel zwolenników aborcji:

Wiele z tych ostatecznych celów, które pragnęli osiągnąć zwolennicy aborcji już istnieją. Aborcja jest legalna, aż do momentu narodzin ze względów socjalnych i ekonomicznych. Wiele stanów, używa pieniędzy podatników, aby płacić za takie aborcje. Czego jednak nie udało się zwolennikom aborcji, to wdrożyć tą praktykę w codzienne życie medycyny. Wciąż nie uzyskali statusu respektu społecznego, jako iż słowo aborcjonista, wciąż ma negatywne znaczenie i niesie za sobą pewnego rodzaju potępienie społeczne. Aborcja jest także potępiona przez wiele ważnych segmentów społeczeństwa zarówno w USA jak i w Kanadzie.

Ostateczny cel zwolenników życia

Ostateczny cel zwolenników życia jest bardzo prosty i klarowny. Chcą oni zmiany w Konstytucji Stanów Zjednoczonych, a także ustawodawstwa w Kanadzie, które prawnie dawałyby równe prawo i ochronę wszystkim żyjącym ludziom od momentu poczęcia do naturalnej śmierci. Rozumiejąc, że cel ten jest daleko, ale osiągalny, zwolennicy życia posiadają kilka celów pośrednich, które pozwolą im dotrzeć do tego ostatecznego punktu. Jeden z pośrednich celów to zmiana prawa, która pozwalałaby każdemu stanowi i każdej prowincji w Kanadzie podjąć decyzję czy na jego terytorium będzie dostępna legalna aborcja, czy też nie. To usunęłoby z równania sędziów federalnych i dało prawo każdemu stanowi do zdecydowania. Każdy stan, prowincja mogłaby w takim wypadku sama zdecydować o legalności aborcji i dostępie do niej.

Ponieważ nawet ten powyższy cel pośredni jest wciąż nieosiągalny, ruch pro-life stara się dotrzeć do bardziej dostępnych możliwości, szczególnie w USA.

Walczą oni o to aby rodzice musieli udzielić zgody na aborcje u nieletnich, młodych córek, bardziej szczegółowe prawa dotyczące prywatnych klinik aborcyjnych, prawo kobiet do kompletnej informacji na temat wykonywanego zabiegu i jego konsekwencji, a co za tym idzie uświadomioną zgodę na podjęcie aborcji, zabronienie pewnych metod aborcji (takich jak wysysanie mózgu, albo aborcje przez częściowy poród), zabronienie aborcji z pewnych powodów takich jak wybór płci, a także po osiągnięciu określonego wieku płodowego.

Pewne pokrewne dziedziny mogą być także zalegalizowane takie jak destruktywne badania na embrionach ludzkich. Wolność sumienia musi być zagwarantowana zarówno dla osób indywidualnych jak i instytucji. Prawo, które pozwala używać pieniędzy podatników do finansowania aborcji na życzenie było pierwszym celem ataków pro-life, ale wciąż jest wiele do zrobienia. Zdarzyło się wiele okazji, kiedy to pieniądze rządowe były przekazane grupom popierającym aborcję. Głównym przykładem są centra planowania rodziny, gdzie jednym z wyborów planowania jest aborcja. Możliwe jest, aby pieniądze rządowe zostały wycofane z organizacji, które popierają i odsyłają kobiety ciężarne na aborcję. Pieniądze te mogłyby być przekazane organizacjom, które wspierają kobiety przed, w trakcie i po narodzinach dziecka.

Adopcja:

Istnieją rozwiązania omawianego problemu, które nie budzą kontrowersji, albo przynajmniej nie powinny. Jednym z nich jest adopcja. Zwolennicy życia, gorąco popierają tą inicjatywę. Niestety, zwolennicy aborcji, nie wiedząc nic na temat adopcji, gorąco odradzają adopcję aż do potępiania jej. Typowa rada Planned Parenthood dawana niezamężnej nastolatce, która rozważa adopcję jest przekonanie jej, iż adopcja jest dużo gorsza niż zabicie jej własnego dziecka. Niestety mimo tego, iż adopcja powinna być wspólnym celem, nie jest nim.

Antykoncepcja:

Większość zwolenników aborcji wierzy, że jeśli młodzi ludzie otrzymaliby odpowiednią wiedzę na temat stosowania antykoncepcji, a także łatwy dostęp do niej, problem zostałby rozwiązany.

Zwolennicy pro-life mają poważne moralne zastrzeżenia co do antykoncepcji w ogóle. Wielu członków pro-life nie zgadza się z tymi stwierdzeniami. Praktycznie rzecz biorąc, zwolennicy życia wierzą, iż łatwy dostęp i zachęcanie do używania antykoncepcji wśród młodzieży prowadzi do cudzołóstwa i rozwiązłości seksualnej wśród coraz młodszych grup. Większość zwolenników pro-life nie popiera antykoncepcji jeśli ma ona miejsce podczas współżycia przed ślubem, podczas zdrady, a także dla usprawiedliwienia dla homoseksualistów.

Projekt X, w USA, który miał na celu poprawienie świadomości planowania rodziny, na który wydano miliardy dolarów, a który polegał na dawaniu młodym antykoncepcji okazał się totalną klęską. Gdziekolwiek powstały ośrodki nauczania poprawnego stosowania antykoncepcji, wiele niezamężnych nastolatek dostało dostęp do tych informacji. Jakie były wyniki? Ilość nieplanowanych i niechcianych ciąż zwiększyła się. Ilość chorób przenoszonych drogą płciową zwiększyła się. Wiek inicjacji seksualnej obniżył się. Planned Parenthood oświadczyła, że 60% kobiet, które dopuściły się aborcji stosowało antykoncepcję w miesiącu, w którym zaszły w ciążę.(Rozdział 35). Te fakty uświadomiły wielu, że powiedzenie „dajmy im antykoncepcję i pozbędziemy się problemu” nie jest prawdą, ale jest raczej częścią problemu.

Legalizacja aborcji została nam sprzedana jako uzdrowienie naszego amerykańskiego społeczeństwa.

Popatrzmy na wyniki:

Problem 1970 1990
Niechciane ciąże 10.7% 26.2%
Dzieci wychowywane przez samotne matki 11% 22%
Przestępczość (na 100 000) 36.42 73
Samobójstwa nastolatek 5.9% 11.3%
Dzieci nadzorowane przez opiekę socjalną 8.5% 11.9%

Źródło: the Index of Leading Cultural Indicators Empower America and William J. Bennett.


Kochajmy ich oboje:

Autorzy tego artykuły nauczali, wykładali, pisali koncentrując się na polu ludzkiej seksualności przez ponad 40 lat, a przez ponad 25 zostali pochłonięci zawirowaniami związanymi z legalizacją aborcji. Czy jest tu jakiś wspólny punkt?

Wielu z nas skłania się w kierunku pewnych stron sporu. Jednakże my widzimy jedno małe światełko nadziei, które miejmy nadzieję przemówi do każdej z grup. To właśnie nacisk na odpowiedź na jedno pytanie: „Dlaczego nie możemy kochać ich oboje?”

Dlaczego nie możemy opowiedzieć się po stronie kobiet w ciąży? Dlaczego nie możemy powiedzieć, że podzielamy dramat jej decyzji? Powiedzieć, że wiemy, iż nie istnieją „dobre aborcje”. Dlaczego nie możemy jej powiedzieć że jesteśmy z nią, a nie przeciwko niej? Dlaczego nie możemy zacząć rozważać i szukać innych alternatyw dla aborcji, popierając adopcję?

Dlaczego nie możemy razem współpracować i dać jej wszystkie informacje, wszystkie za i przeciw każdej grupy? Dlaczego nie uświadomić jej kompletnie? Podać jej wszystkie skutki aborcji? Prawo pozwala na to, a nawet nakazuje. Ale przede wszystkim podać jej wszystkie powody, dla których powinna poczekać, urodzić, podając jej wszystkie alternatywy. Jeśli prawo, daje jej możliwość wyboru do urodzenia, albo zabicia swojego dziecka, niech przynajmniej jej wybór będzie świadomy. Nie powinno to być jedynie techniczne poinformowanie o wszystkim na raz. Nie! Kobieta powinna też zostać dokładnie poinformowana o tych wszystkich wyborach, które stoją przed nią, a które odsuwają zimną techniczną aborcję.

W nadchodzących latach, głównym celem pro-life nie powinno być jedynie ratowanie dziecka, ale kochanie ich obydwojga. Matki i dziecka.

Tłumaczyła Caroline

poniedziałek, 22 grudnia 2008

poniedziałek, 15 grudnia 2008

W Hiszpanii 80% kobiet po aborcji cierpi na depresję

Wśród kobiet, które poddały się aborcji, 80 proc. przeżywa depresję, a 40 proc. z nich ma zamiary samobójcze – wynika z najnowszego raportu hiszpańskich psychiatrów z Uniwersytetu w Nawarze. Opracowanie metody leczenia tzw. syndromu poaborcyjnego jest szczególnie konieczne w kraju, w którym w ciągu ostatnich 20 lat dokonano ponad 1,2 miliona „zabiegów” przerwania ciąży.

Badania przeprowadzone pod przewodnictwem Carmen Gómez-Lavin wykazały występowanie także innych objawów pourazowych w następstwie dokonania przerwania ciąży. Należą do nich:
- problemy w życiu seksualnym (40 proc. badanych),
- uzależnienie od narkotyków, szczególnie u kobiet młodych (30 proc.),
- zmiany w zachowaniu (60 proc)
- nerwice (70 proc.).

Z raportu wynika także, że śmiertelność kobiet w ciągu roku po zabiciu dziecka jest 3,5-6 razy większa niż w tym samym okresie u matek po porodzie. Dzieje się tak za sprawą różnych wypadków.

Główną przyczyną tak wysokiej śmiertelności są jednak samobójstwa, które kobiety po dokonaniu aborcji popełniają około 7 razy częściej w stosunku do tych które urodziły.

Dr Gómez zauważyła „paradoks”, że w Hiszpanii 97 proc. z ponad 100 tys. aborcji, o których mówi się oficjalnie w ciągu roku, dokonywanych jest właśnie ze względu na prawdopodobne poważne zagrożenie zdrowia fizycznego bądź psychicznego kobiety. Tymczasem „cała literatura naukowa podkreśla w sposób wyraźny i niepodważalny, że największe ryzyko dla zdrowia kobiety powstaje po aborcji” – stwierdziła psychiatra.

Źródło: KAI

Zobacz : 2/3 kobiet, które dokonały aborcji, cierpi na stres pourazowy

Psychiczne konsekwencje aborcji -Syndrom poaborcyjny (jęz.hiszpański)

Podział diagnostyczny syndromu poaborcyjnego (jęz.hiszp.)


Szukałam w sieci informacji na temat współautorki przytoczonych badań dr Gomez-Lavin. Znalazłam dużo rzeczowych informacji w języku hiszpańskim, angielskim. Przejrzałam również prasę polską. Nieliczne media opublikowały tą informację. Ponieważ informacja była opublikowana przez KAI, to jakimś cudem jej kawałeczek znalazł się na stronie Gazety Wyborczej. Aż wstyd, że tylko taki nędzny fragment...Pozdrawiam - Anka

wtorek, 2 grudnia 2008

Nowe badania na temat wpływu aborcji na występowanie zaburzeń psychicznych

U kobiet, które usunęły ciążę występuje większe ryzyko rozwinięcia się problemów psychicznych takich jak depresja.
Naukowcy z Nowej Zelandii opisali wyniki swoich badań w renomowanym przeglądzie naukowym British Journal of Psychiatry.

Przestudiowali zaburzenia psychiczne ponad 500 kobiet między 15. a 30. rokiem życia. Badanie dowiodło, że u kobiet, które poddały się aborcji wskaźnik tych zaburzeń jest o 30 proc. wyższy.

Co ciekawe, badania wykazały, że ciąża, nawet jeśli kończy się poronieniem, nie wpływa negatywnie na umysł kobiety. Naukowcy uznali, że aborcja jest odpowiedzialna za kilka procent wszystkich chorób psychicznych u kobiet.

Źródło: Medical News Today (opr.Fronda)


poniedziałek, 6 października 2008

Aborcja - moja tajemnica

Dziesięć lat temu zauważyłam, że mój okres spóźnia się już trzeci miesiąc. Akurat zaczęłam nowy romans. Miałam wtedy 23 lata, pierwszą pracę w mediach i dopiero poznawałam Daniela, wówczas studenta uniwersytetu. Gdy ginekolog z kliniki planowania rodziny zapytał mnie „jak się Pani czuje będąc w 15. tygodniu ciąży?” byłam zszokowana, ale nie załamana. Nie chciałam utożsamiać tej ciąży ze swoim dzieckiem.

Więcej: Aborcja jest moją tajemnicą onet.pl

czwartek, 11 września 2008

Moja aborcja - historia napisana przez życie

Czasem przeszukuję sieć, otwieram Google i wpisuję "aborcja". Polskie odnośniki przerażają mnie.
Nie ma nic dla kobiet które to zrobiły, żadnej porady, wsparcia w artykule, żadnego dobrego forum, zero szacunku... no ale to przecież norma. Jak bardzo odwrotnie jest gdy przeszukuję linki z Wielkiej Brytanii.
Byłam wtedy z moim partnerem nie całe dwa lata, mieszkaliśmy razem w Londynie. Czasem zdarzało mi się zapomnieć, albo wziąć później pigułkę, tym razem jednak miało to swoje konsekwencje...
Poczułam to od razu, następnego dnia. Inne uczucie, w ciele i.. w duszy?
Testy ciążowe zaczęłam robić jeszcze ponad tydzień przed planowanym okresem - nic nie pokazywały. Akurat chłopak musiał wyjechać na urlop do Polski, poprosił, żebym jeszcze raz dla pewności zrobiła ten test. No i wyszło.

Powody zachowam dla siebie, ale wahałam się. Nie teraz, nie ten czas, nie te warunki i kilka innych spraw.

Poszłam do mojego lekarza, bez żadnej krytyki w głosie czy moralizatorstwie, powiedział, że pomoże mi jakąkolwiek decyzję podejmę.
Mój chłopak twierdził, że wolałby nie mieć dziecka teraz, ale będzie przy mnie cokolwiek wybiorę. Ciężar decyzji pozostawił na mnie całkowicie i teraz na nikogo nie mogę zrzucić winy... a trochę bym
chciała się jakoś od tego uwolnić... Tak naprawdę pragnęłam, że powie, że jakoś sobie poradzimy i będzie dobrze - żebym nie musiała nawet się zastanawiać nad kwestią aborcji.
Wcześniej nie chciałam mieć dzieci i to bardzo kategorycznie, co najwyżej za 7 lat. Jednak to uczucie, ten początek życia we mnie z nas dwojga, zmienił mnie.

Odciągałam podjęcie decyzji, myliły mi się terminy badań, koszmarnie się czułam. Nie widziałam innego wyjścia z tej sytuacji... W końcu była już wyznaczona data.

Była śliczna pogoda tamtego dnia, wiosna, świeciło słońce, było bardzo ciepło.
Poczekalnia była pełna kobiet, w różnym wieku, różnych ras. Były same, z partnerami, z matkami lub z przyjaciółkami. Jednak poza poczekalnią, jest się samemu. Moim wyborem była: nieświadomość - narkoza. Przebierałyśmy się razem, w pokoju z boxami jak przebieralnie w sklepach. Koniecznie kazali
zrobić siusiu. Potem pielęgniarka prowadziła każdą osobno do pokoju przygotowawczego.
Położyłam się na łóżku, asystentka przewiozła mnie do pokoju zabiegowego.
Lekarz zapytał jak się nazywam, z jakiego kraju jestem. Uśmiechnął się i niezdarnie powiedział do mnie "Lech Walensa", zapewnił potem, ze wszystko będzie dobrze i żebym się zrelaksowała. Poczułam tylko ból w dłoni gdzie miałam wenflon, gdy dostawałam narkozę...
Otworzyłam oczy i zdziwiłam się skąd to okno naprzeciwko mnie. Powoli zaczęłam czuć ból w dole brzucha. Zorientowałam się szybko, że mam jakąś podpaskę między nogami... i dotarło do mnie, że już jest po...
Rozpłakałam się, po prostu płakałam... że już jest po, że już... już jest po...

W pomieszczeniu stało więcej łóżek z dziewczynami. Wszystkie które się obudziły płakały. Pielęgniarki krzątały się, podawały chusteczki.
Poznawałam wszystkie kobiety z poczekalni. I szloch wyrywający się z piersi. Dostawili łóżko obok mnie. Młoda dziewczyna, może z 16 lat. Przyszła z przyjaciółkami i mamą. Po chwili rozbudziła się i też płakała.

Ból brzucha sprawia, że zaczynasz się wiercić, podciągasz kolana wyżej, przekręcasz się na bok. Podchodzi pielęgniarka, pyta jak się czujesz, czy możesz wstać. Od narkozy kręciło mi się jeszcze trochę w głowie.
Zostałam przeprowadzona do drugiego pomieszczenia, posadzona w dużym wygodnym fotelu. Foteli było sześć i każdy miał stolik z wodą, czasopismami i kubełkiem. Dostałam dwie tabletki przeciwbólowe i miałam odpocząć. Dziewczynie na przeciwko mnie było niedobrze, była blada, nawet lekko zielonkawa - wymiotowała. Trochę jeszcze płakałyśmy...

Po jakimś czasie zabrali mnie do małej jadalni z dwoma stolikami. Pielęgniarka podała mi kanapkę, którą jeszcze przed zabiegiem trzeba sobie wybrać, bo nie wolno nic wcześniej jeść. Była kawa, herbata, sok, napój, mleko, chłodna woda - kto co lubi. Coś leciało w telewizji, było więcej różnych czasopism na stolikach.
W końcu wywołała mnie pielęgniarka. Dała dokumenty, powiedziała jeszcze raz co i jak się odbyło, co robić i nie robić w najbliższych tygodniach, dostałam broszurkę i paczkę kondomów.

Wróciłam do poczekalni. Tak samo pełnej jak rano, tylko już inne kobiety... Mojego chłopaka nie było, poczekałam na niego chwilę, zadzwoniłam, że już jest po. Nie mogłam znieść tego jak się na mnie
patrzyły - one przed, ja po. Wyszłam. Spotkałam zaraz mojego chłopaka, byłam zła, że go nie było. Nie pamiętam co do mnie powiedział. Ja mało mówiłam. Chciałam to wszystko wykrzyczeć, ale jakoś milczenie było lepsze...

I jakoś to było, nawet nie płakałam potem tak dużo. Był okres, gdy tylko wchodziłam pod prysznic, od razu płakałam i nie mogłam przestać. Teraz myję się szybko i jak najmniej przy tym myślę.

Wróciliśmy do Polski. A ja czuję, że coś jest nie tak jak powinno. Coś jest źle. Teraz tak bardzo bym chciała mieć dziecko. Złoszczę się na mojego chłopaka ciągle. On mi przypomina to wszystko. Od tego momentu nasz związek powoli się rozpada. On jest bardziej oziębły w stosunku do mnie, nie okazuje już tak otwarcie uczuć. Mi tego bardzo brakuje i w kółko są o to kłótnie... Stałam się słaba, nie panuję nad emocjami, często płaczę. Zastanawiam się czy może mam depresję, ale przecież zawsze byłam silna. On nie wie jak mi pomóc. Nie potrafi o tym rozmawiać. Nikomu nie powiedziałam, przecież to Polska...

Boję się o mój związek teraz, nie chcę go stracić. Mieliśmy przedtem poważne problemy, ale umieliśmy je razem pokonać. Nie chcę, żeby to doświadczenie zniszczyło nas.

Miałam w sobie jego dziecko, czy to nie powinno nas zbliżyć?
Nie wiem co robić...

(dane autorki do wiadomości Redakcji)

poniedziałek, 11 sierpnia 2008

Wielka Brytania - pomoc dla kobiet w ciąży i po aborcji


Podajemy informację o organizacji, która pomaga kobietom w ciąży oraz po aborcji na terenie Wielkiej Brytanii

LIFECHARITY

ogólnokrajowa hotline:
0800 915 4600

01926 311 511, 01926 421 587

Email: info@lifecharity.org.uk

Rozgrzeszenie z aborcji - materiał TVN

 Dziś polecam materiał zrealizowany w roku 2015 przez Dzień Dobry TVN na temat tego jak poradzić sobie z traumą po aborcji. Podjęcie decyzji...