środa, 23 lipca 2008

Zaproszenie na modlitwę wstawienniczą

Przekazujemy otrzymane zaproszenie na spotkania z o. Johnem Bashoborą.
Ksiądz John Bashobora jest diecezjalnym koordynatorem Odnowy w Duchu Świętym w Diecezji Mbarara w południowo - zachodniej Ugandzie. Współorganizuje konferencję New Dawn, która odbywa się w Ugandzie od 2002 r. Jest członkiem Narodowego Stowarzyszenia Modlitwy Wstawienniczej, zaangażowany w posługę uwalniania i uzdrawiania na całym świecie.

Ksiądz ten modli się nad każdym osobiście kto go o modlitwę poprosi.

Spotkania z o Bashoborą odbędą się w kilku miejscach Polski. Prezentujemy program spotkań:

Kraków 24.07 godz. 15.00 Nowa Huta parafia NMP Częstochowskiej
Kraków 25.07 godz. 15.00 parafia Św. Katarzyny
Warszawa 26.07 godz. 19.00 parafia Bł. Władysława z Gielniowa ( blisko metra Natolin)
Warszawa 27.07 godz. 18.00 Sanktuarium Św. Andrzeja Boboli ( blisko metra Pole mokotowskie)

Szczegóły na stronie Charyzmatycy.pl

Namaszczenie jakie o. John uzyskał od Boga w posłudze uzdrawiania i uwalniania owocuje wielkimi znakami i cudami, za jego pośrednictwem Bóg wskrzesił już kilka osób. Ksiądz ten modli się nad każdym osobiście kto go o modlitwę poprosi.


Zobacz też: Nadchodzi czas uzdrowienia świata

czwartek, 17 lipca 2008

Szkocja - pomoc dla kobiet w ciąży

Podajemy kontakt do sióstr zakonnych które pomagają kobietom w ciąży na terenie Szkocji.
Jeżeli znacie kobietę, która by takiej pomocy potrzebowała przekażcie jej poniższe informacje.

Strona internetowa: www.gospeloflifesisters.wordpress.com

Adres:
106 Dixon Ave
Glasgow
G42 8EL

Adres mailowy:

gospeloflifesisters(małpa)googlemail.com

Telefon:
0141 422 2634 (convent) or 0141 433 2680 (office)

poniedziałek, 14 lipca 2008

Nie trać nadziei. Problemy kobiet po aborcji.


Polecamy kolejną książkę na temat doświadczeń związanych z aborcją. Jest nią : "Nie trać nadziei.Problemy kobiet po aborcji" autorstwa Williama Maestrii.

Autor przedstawia świadectwa kobiet, które niegdyś zdecydowały się na przerwanie ciąży. Rozważaniom autora towarzyszą relacje kobiet — świadectwa ich drogi życia po dokonanej aborcji. Kobiety nie roztrząsają przyczyn tragedii, stają przed nią jako przed faktem nieodwracalnym, którego żałują, ale muszą z nim żyć. W bólu, cichej samotności i lęku. Lęk bowiem będący głównym źródłem decyzji o aborcji nie wygasa jednak po jej dokonaniu. Rodzi dotkliwy ból fizyczny i psychiczny oraz obezwładniające poczucie winy. Autor podkreśla, że nie wszystko jest stracone i że dla każdej kobiety jest nadzieja i szansa na uzdrowienie.

Wybrane fragmenty książki

piątek, 20 czerwca 2008

Rosyjskie strony pomocowe dla kobiet

Dzisiaj do linków została dodane dwie rosyjskie strony o aborcji. Jest tam mnóstwo materiałów na temat aborcji . Są tez zamieszczone niepowtarzalne, szokujące zdjęcia oraz historie różnych kobiet.
Zamieszczone są też informacje na temat punktów i możliwości pomocy.

Polecam. Może ta informacja przyda się dla jakiejś rosyjskojęzycznej kobiety, która potrzebuje pomocy.

Adresy stron:

http://aborti.ru/

http://www.noabort.net/help


czwartek, 19 czerwca 2008

Aborcja to nie koniec kłopotów

Aborcja to początek kłopotów, a nie ich koniec - mówi w rozmowie z Newsweek.pl znana działaczka pro-life Maria Bienkiewicz.


Z Marią Bienkiewicz spotykam się w jej mieszkaniu na Mokotowie. W kuchni czeka na mnie talerz naleśników i bita śmietana z cynamonem. Masz ochotę na dwa, czy trzy? - pyta pani Maria. - Poproszę dwa - odpowiadam. Olej skwierczy na patelni. Choć panuje miła atmosfera trudno jest zacząć rozmowę. Sprawa 14-letniej Agaty z Lublina przerodziła się w brutalną, ideologiczną wojnę. Tymczasem za hasłem "Agata" kryje się nie tylko historia gimnazjalistki z Lublina. Każdego dnia kobiety decydują o życiu lub śmierci swoich dzieci. Zwolennicy aborcji twierdzą, że rozwiązuje ona problemy. Przeciwnicy, że jest to dopiero ich początek. O tym, jak wygląda życie po aborcji opowiada w rozmowie z Newsweek.pl Maria Bienkiewicz.

Więcej w wywiadzie Agaty Ślusarczyk: "Zabić jest łatwiej niż pomóc"


piątek, 13 czerwca 2008

W. Brytania: śledztwo w sprawie śmierci nastolatki po ”legalnej” aborcji

W Wielkiej Brytanii trwa śledztwo w sprawie dziewczyny, która trzy lata temu zmarła w wyniku „bezpiecznej i legalnej aborcji”. Osiemnastoletnia Walijka zabiła własne nienarodzone dziecko przy pomocy środków chemicznych. Wczoraj śledczy usłyszeli, że dziewczyna zdecydowała się na aborcję, gdyż obawiała się niezadowolenia swojego „chłopaka” oraz jego rodziny – donosi portal LifeSiteNews.com.

Manon Jones, studentka I roku zgłosiła się do szpitala Southmead Hospital w Bristolu po dokonaniu „legalnej” aborcji chemicznej w domu.

Śledczy usłyszeli m.in., że lekarze z tego szpitala z wielką ochotą „pomogli” dziewczynie „usunąć” sześciotygodniowe dziecko poczęte, a kiedy trzeba było ocalić jej życie dopuścili się zaniedbania przez nieprzeprowadzenie na czas transfuzji krwi, gdyż byli zbyt zajęci innym, nagłym przypadkiem.

Matka dziewczyny powiedziała śledczym, że jej córka była zakochana w ojcu dziecka i chociaż chciała je urodzić to obawiała się złości muzułmańskiej rodziny „chłopaka”.

Manon było bardzo trudno podjąć decyzję, by „przerwać ciążę”. Chciała zatrzymać dziecko, lecz istniały bardzo trudne okoliczności związane z rodziną chłopca i ich religią muzułmańską, które trzeba było wziąć pod uwagę – stwierdziła pani Jones.

Zdarzenie miało miejsce w czerwcu 2005 r. Matka przyjechała do dziewczyny 11 czerwca, dzień po wzięciu przez nią środka, który miał spowodować poronienie.

Bardzo się bała a ja próbowałam ją uspokoić. To było bardzo przejmujące przeżycie dla nas być świadkiem tego jak jej dziecko a mój wnuk wpada do basenu – stwierdziła matka.

Jones była w szóstym tygodniu ciąży. Jest to etap, kiedy rozwijają się u dziecka poczętego palce u nóg i stóp.

12 czerwca matka wraz z córką przyjechały do szpitala, by dokończyć aborcję. Jednak w ciągu 48 godzin od wyjścia ze szpitala dziewczyna dostała obfitego krwotoku. Jej „chłopak” zabrał ją z powrotem do placówki 15 czerwca. Tam dokonano prześwietlenia i stwierdzono, że wszystko przebiega „normalnie”.

Wobec tego, że krwawienie się utrzymywało a dziewczyna czuła się źle wróciła do szpitala 23 czerwca. W szpitalu podjęto decyzję o wpisaniu jej na listę oczekujących na transfuzję krwi. Dziewczyna w czasie oczekiwania dostała zatoru i doszło do zatrzymania pracy serca. Cztery dni później lekarze, ze względu na brak nadziei na odzyskanie przytomności, podjęli decyzję o zaprzestaniu podtrzymywania funkcji życiowych.

Śledztwo wykazało, że Jones zmarła w wyniku hipowolemii (tj. spadku objętości krwi w łożysku naczyniowym) i wstrząsu toksycznego spowodowanego przez nieusunięte szczątki sześciotygodniowego płodu.

Dr Lucy Jackson, która zajmowała się dziewczyną wyjaśniała, że nic nie wskazywało na hipowolemię i dlatego podjęła decyzję o odłożeniu transfuzji, gdy w tym czasie zajmowała się innym nagłym przypadkiem.

Gdybyśmy nie byli wtedy tak zajęci innym nagłym przypadkiem, wówczas mielibyśmy więcej czasu i teraz rzeczy wyglądałyby inaczej – stwierdziła.

Śledztwo w tej sprawie jeszcze się nie zakończyło.

Źródło: LifeSiteNews.com,

Rozgrzeszenie z aborcji - materiał TVN

 Dziś polecam materiał zrealizowany w roku 2015 przez Dzień Dobry TVN na temat tego jak poradzić sobie z traumą po aborcji. Podjęcie decyzji...